Komentarze (0)
.
wczoraj tak jak napisalam poszlam sie polozyc i probowalam sie skontaktowac z ukochanym, niestety bez skutku. dodzwonilam sie do niego dopiero rano. odebral tak jakby nigdy nic, krzyczalam, on sobie nic z tego nie robil. pytam czemu wczoraj nie odbieral, a on: "bylem zmeczony". szczyt wszystkiego. teraz znowu jest w pracy i znowu ma mnie gdzies. nawet z nim zerwalam:) niestety chyba nie wzial sobie tego do serca...a ja przeciez nie zartowalam..zobaczymy jak to bedzie.
ogolnie dzien minal pod znakiem lenienia sie w lozku:) pozniej wstalam odgrzalam obiad, zmienilam posciel, poodkurzalam i przyszla nawalnica. powyrywalo troche drzew, dachowek i zrobila sie cisza. i do tej pory jest na dworze tak fajnie spokojnie...
po nawalnicy mialam ochote pojsc na spacer, poogladac szkody i porobic zdjecia, ale nie wyszlo.
lenistwo mnie kiedys zabije.
dobranoc wam.